JAK MÓWIĆ, ŻEBY MALUCHY NAS SŁUCHAŁY

Wychowywanie dziecka w dzisiejszych czasach to ogromne wyzwanie. Wydaje nam się, że dzieci nie słuchają nas, ale zadajmy sobie pytanie czy my słuchamy ich?. Z pomocą przychodzą nam J. Faber i J. King, autorki książki pt. „Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały”, która zawiera cenne wskazówki mogące pomóc wielu rodzicom w znalezieniu nici porozumienia z naszym dzieckiem.

Poszukując błędów w relacji z naszym dzieckiem powinniśmy zacząć od zadania sobie kilku pytań i zastanowienia się, jaka byłaby nasza reakcja:

  • czy lubisz kiedy ktoś zaprzecza twoim emocjom?
  • czy lubisz, kiedy ktoś udziela Ci rad w momencie, kiedy wcale ich nie potrzebujesz?
  • czy lubisz filozoficzne kazania?
  • czy lubisz być porównywana do innych (rodziców)?
  • czy lubisz, kiedy ktoś zadaje Ci mnóstwo pytań (przesłuchanie)?
  • czy nie wolałabyś żeby ktoś potwierdził, że rozumie twoje negatywne uczucia i werbalnie je zaakceptował?

Poniżej przedstawiam kilka cennych wskazówek dla rodziców z punktu widzenia autorek książki.

 

Jak reagować na negatywne/prowokacyjne zachowanie dziecka?

  1. Zaciśnij zęby i powstrzymaj chęć natychmiastowego sprzeciwu!
  2. Pomyśl o emocjach, jakie odczuwa dziecko.
  3. Nazwij te emocje i wypowiedz zdanie, którym je określisz.

Dopóki nie uwolnimy negatywnych emocji, nie ma miejsca na dobre uczucia. Jeśli będziemy próbować tłamsić negatywne uczucia, one będą się kisić i przybierać na sile.

Można zaakceptować wszystkie uczucia. Należy ograniczyć niektóre działania.

Zaakceptuj uczucia na piśmie!

Wizyty w sklepie często kończą się płaczem o zabawkę, której rodzic nie chce kupić. Umawiamy się z dzieckiem na spisanie listy życzeń. Za każdym razem dopisujemy do listy kolejną rzecz i mamy problem z głowy, kiedy potrzebujemy pomysłu na prezent urodzinowy.

Nie wypytujemy zdenerwowanego dziecka o powód jego złości!

Wystarczy pytanie Co się stało? lub Wyglądasz na rozzłoszczonego i smutnego…..

Akceptujemy uczucia z milczącą uwagą. Nic nie mów po prostu bądź.

Słuchamy tego, co ma nam do powiedzenia dziecko ale nie wtrącamy się, mimiką twarzy pokazujemy, że go słuchamy. Dajmy się dzieciom wygadać!

Dzieci nie lubią ciągłych rozkazów, obwiniania, oskarżeń, przezywania, ostrzeżeń sarkazmu, kazań i gróźb.

Lepiej podejść dzieci żartem, np. gadające buty, żywe klocki, głodne wiaderko. Zamieniajmy nudne zadania do wykonania na wyzwanie lub grę.

Przykład: Zamiast mówić: „Zobacz, jaki bałagan. Masz odkładać brudne rzeczy do kosza!” spróbuj powiedzieć: „Jak myślisz? Ile sekund zajmie Ci wrzucenie brudnych rzeczy do kosza?” 20 Oj, chyba nie! Udało Ci się- pobiłeś rekord!

Umiesz włożyć piżamę z zamkniętymi oczami? Zabawa w robota. Czy zdążymy schować wszystkie samochody do skrzyni, zanim zadzwoni minutnik? O rety, gdzie mam włożyć ten rękaw, na głowę? Nie? To takie trudne! Dziękuję, że mi pomogłeś.

Udzielajmy dzieciom informacji zamiast wydawać polecenia!

Zamiast mówić: przestań walić w szybę, trzeba obchodzić się z nią delikatnie. Zamiast mówić: „Znów nie zakręciłeś kleju!” powiedzmy: „Klej szybko wyschnie, jeśli go nie zakręcisz”.

Chwalmy dzieci, zanim powiemy, co jeszcze trzeba zrobić.

Skupiamy się na pozytywach. Np. „Widzę, że odłożyłeś już wszystkie klocki na miejsce, zostały już tylko samochody”.

Opisujmy swoje uczucia!

Dziecko także powinno wiedzieć co my czujemy, jest to bardzo pomocne. Dzieci muszą wiedzieć, kiedy ich rodzice czy nauczyciele są przerażeni, sfrustrowani, rozgniewani. Dzieci także potrafią odczytać nasze emocje. W ten sposób kształtujemy słownik emocjonalny dzieci.

Wyrażając gniew lub frustrację, mówmy w pierwszej osobie, unikajmy drugiej.  Forma TY jest oskarżycielska.

Powiedz: Kiedy widzę jak jedno dziecko robi krzywdę drugiemu, to jestem zła! Nie lubię, jak się na mnie krzyczy! To nie zachęca mnie do pomocy.

  1. 1. Metoda rozwiązywania problemów.
  • Pierwszym krokiem jest zaakceptowanie uczuć dziecka. Dziecko musi wiedzieć, że potrafimy spojrzeć na sytuację z jego punktu widzenia i zrozumieć, co czuje. Słuchamy co dziecko ma do powiedzenia i cały czas potwierdzamy jego uczucia.
  • Drugim krokiem jest opisanie problemu. W tym momencie mówimy o uczuciach swoich
    i innych osób.
  • Trzeci krok to prośba o podanie pomysłów. Zapisujemy wszystkie pomysły, nawet te szalone i nierealne do spełnienia.
  • Czwarty krok to podjęcie decyzji, które pomysły podobają się nam obojgu i wykreślenie tych, których nie akceptujemy.
  • Ostatnim krokiem jest sprawdzenie rozwiązań w praktyce.

W ten sposób omijamy etap wymierzania kar i przechodzimy do rozwiązywania konfliktu. Krzykiem i karami nie zachęcimy dziecka do współpracy, więcej nie przyjdzie do nas z problemem tylko postara się go ukryć żebyśmy się o nim nie dowiedzieli. Dzięki metodzie rozwiązywania problemów dziecko będzie wiedziało, że wspólnie coś wymyślimy (wyrwana kartka z albumu- tata- taśma).

Rozwiązywanie konfliktów. Dla dzieci konflikt z rówieśnikiem jest równie ważny jak nasze konflikty z dorosłymi. Nie starajmy się wmawiać dziecku, żeby przestało robić wielką aferę z powodu kredki czy małego autka. Nie rozwiązujmy konfliktów za dzieci, ale pomóżmy im w tym. Przykład: walka o samochód- odkładamy przedmiot sporu na czas ustalenia co zrobimy, żeby obie strony były zadowolone. Musimy wysłuchać dzieci i potwierdzić, że rozumiemy jednego i drugiego. Ustalamy wspólnie plan. Sztuka negocjacji, zamiast kłótni lub bójki.

Sposoby chwalenia, które dodają skrzydeł. Jeśli chcemy, żeby pochwała była użyteczna, warto powstrzymać się od oceniania i po prostu opisać to, co się widzi (albo słyszy czy zauważa innym z pięciu zmysłów).  Nie używamy zwrotów typu: „Jaki piękny rysunek”, „Dobra robota”, „Wspaniała praca”, „Doskonale słuchasz wskazówek”. Dziecko chce wiedzieć, że doceniamy jego starania.

Czy nie lepiej zadać pytania, albo rozpocząć rozmowę zamiast chwalić.

  • Och, proszę, co zrobiłeś! Opowiesz mi o tym?
  • Jak wpadłeś na taki pomysł?
  • Jak to zrobiłaś?
  • Pokaż mi jak to działa.
  • To mi się kojarzy z ….. co ci podsunęło taki pomysł?
  • Ciekawe co zrobisz następnym razem?

Dostrzegajmy postępy dziecka. Zamiast wskazywać co poszło źle lepiej zmotywujemy dziecko, jeśli wskażemy, co zrobiło dobrze. Np. Popatrz na literę B! Wygrałaby konkurs piękności. Tak ładnie mieści się w liniach. Nie przebija się przez podłogę i nie denerwuje sąsiadów z dołu. Najpierw doceniamy pozytywne strony, a dopiero potem przechodzimy do krytyki. Zauważmy najpierw trzy pozytywne rzeczy, zanim wspomnimy o jednej negatywnej. Krytykujmy w pozytywny sposób. Mówimy o tym co należy zrobić, a nie o tym, co wciąż jest nie tak.

Droga do dobrej komunikacji z naszym dzieckiem wcale nie musi być taka trudna. Wystarczy, że zaczniemy je traktować poważnie, a nie jak nic nierozumiejące istoty. Dzieci tak samo jak dorośli mają prawo do złości czy buntu. Nie muszą mieć ochoty na wszystko, czego oczekują od nich rodzice. Dostrzegajmy ich potrzeby, starajmy się zrozumieć komunikaty, które nam wysyłają. Dzięki temu nasze dzieci będą wiedziały, że są rozumiane i tym samym zaspokoimy ich potrzeby emocjonalne. Słuchajmy, tak żeby dzieci chciały do nas mówić
i mówmy tak żeby chciały nas słuchać.

Literatura:

J. Faber i J. King, pt. „Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały”.

Opracowała: Justyna Godlewska